Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Nazwa użytkownika: Hasło:
Strony: 1   Do dołu

Autor Wątek: Magazyn Akwarium 108 + Zeszyty Akwarystyczne 20  (Przeczytany 4183 razy)

Pawel

  • Administrator
  • Bardzo wygadany
  • *****
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 4823
    • Zachodniopomorskie Forum Akwarystyczne
Magazyn Akwarium 108 + Zeszyty Akwarystyczne 20
« dnia: Lipiec 17, 2011, 00:04:14 00:04 »

Magazyn Akwarium nr 7/2011 (108)

Ciekawostki
Lima scabra - wymagająca ślicznotka
„Akwaryjum”, czyli najstarszy (?) polski artykuł o akwarystyce
Eurypegasus draconis - „ćma” w akwarium morskim
Duże pielęgnice piaskowe z jeziora Malawi
Ecsenius midas
ryba w kolorze złota
Zbrojnik niebieski, gibiceps i plekostomus
czyli historia o trzech (?) rybkach
O akwarium holenderskim słów parę...
Pielęgnice z Madagaskaru, cz. 3
Rio Taraira
Relacja Heiko Blehera z amazońskiej podróży
Listy do redakcji
Recenzja
Helmut Debelius: „Festschmaus für Teufelsrochen – Meine abenteuerlichsten Taucherlebnisse”
Encyklopedia


oraz

Od wielu setek lat głównym celem pielgrzymek religijnych skupiającym zainteresowanie wyznawców wszystkich trzech wielkich monoteistycznych religii świata była Jerozolima. Święta dla judaistów jako miasto Boga, w którym stała najważniejsza ze świątyń. Święta dla chrześcijan jako miejsce, w którym umarł i zmartwychwstał Jezus Chrystus. Święta również dla muzułmanów ze względu na stojącą tutaj najstarszą świątynię Islamu zwaną Kopułą na Skale (The Dome of Rocks) wznoszącą się na Wzgórzu Świątynnym.
My natomiast odbyliśmy „pielgrzymkę” do Brazylii. Nie miała ona jednak, bynajmniej, podłoża religijnego, chociaż okolice miasteczka Bonito w brazylijskim stanie Mato Grosso del Sul śmiało można by określić mianem „akwarystycznego sanktuarium”, zaś nasza podróż mogła być traktowana jako akt czci dla niezwykłych sił natury, których działanie jest w tym miejscu tak widoczne i tak inspirujące. Brazylię można bowiem nazwać kolebką akwarystyki, zaś dla akwarystów i łowców przygód takich jak my podróż tutaj stanowiła milowy krok w rozwoju naszej pasji.

Przed udaniem się w drogę postanowiliśmy zapytać innych, bardziej doświadczonych „pielgrzymów” o najlepszą porę roku do odwiedzenia miasteczka Bonito i otaczających go terenów. Zarówno Christel Kasselmann jak i Claus Christensen sugerowali grudzień jako optymalny miesiąc do odbycia badań. Później zaczyna się tutaj bowiem sezon turystyczny, zaś tereny te są ulubionym miejscem do wyjazdów dla licznych Brazylijczyków. Wyprawy w okolice Bonito oferuje wiele miejscowych biur turystycznych, jednak ilość miejsc jest ściśle limitowana i wszystkie są z reguły rezerwowane z dużym wyprzedzeniem. Nawet jeżeli czasem zdarza się załatwić coś z dnia na dzień, to i tak zaleca się dokonywać rezerwacji tak wcześnie jak tylko jest to możliwe. Aby choć trochę ułatwić sobie życie, zapukaliśmy do drzwi szwajcarsko-brazylijskiej agencji dla poszukiwaczy przygód i poprosiliśmy o zorganizowanie naszej wyprawy. Mieliśmy określony cel i zażądaliśmy, aby przygotowali wszystko tak byśmy w ciągu planowanych 10 dni bytności w Brazylii byli w stanie wykonać tyle fotografii i sfilmować tyle miejsc, ile tylko się da. Dwuosobowa żeńsko-męska drużyna zaplanowała dla nas wspaniałą podróż, pełną przygód, więc z pełnym zaufaniem oddaliśmy się w wykwalifikowane ręce rodowitego Indianina Marcello Yndio i jego szwajcarskiej żony Mirjam. Poza gruntowną znajomością terenu dysponowali oni rozległymi kontaktami i obiecali załatwić wszelkie formalności z lokalnymi władzami oraz właścicielami terenów, które mieliśmy odwiedzić.

Z własnego doświadczenia wiem, że jadąc do dalekiego, egzotycznego kraju, poza perfekcyjnie opracowanym planem podróży, dobrze jest mieć kilka dni na aklimatyzację w nowym miejscu oraz na wypadek wystąpienia nieprzewidzianych trudności. Dlatego przybyłem do Brazylii nieco wcześniej, na dwa dni przed resztą naszej ekipy. Słynny „łowca roślin” Stefan Hummel i Max Dennerle – syn Ludwika Dennerle założyciela firmy DENNERLE mieli przybyć później. W tym czasie w Niemczech miały miejsce wyjątkowo obfite opady śniegu i, doprawdy, miałem wiele szczęścia, że udało mi się wylecieć zanim spowodowały one istny komunikacyjny chaos. Po odlocie mojego samolotu wszystkie kolejne loty przewidziane na ten dzień zostały bowiem odwołane.
Gdy tylko znalazłem się w Brazylii, Marcello „Mr. Pantanal” Yndio powitał mnie serdecznie i zaczął roztaczać przede mną widoki przyszłej wyprawy. Byłem pełen entuzjazmu, ale jednocześnie martwiłem się o Stefana i Maxa w związku z problemami z pogodą – jak się okazało, nie bezpodstawnie. Biedacy musieli spędzić kilka dni, błąkając się po różnych europejskich lotniskach zanim udało im się wyruszyć do Brazylii. Na domiar złego bagaż Maxa zagubił się. Mimo wszystko obaj dotarli jednak bezpiecznie i w dobrych humorach do Campo Grande.

Zapisane
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć
Charles De Telleyrand-Perigord
Strony: 1   Do góry