Żywa skała to temat rzeka, jedni są za nią, inni przeciwko. Ja jestem po środku
Z jednej strony żywa skała przyspiesza dojrzewanie, wprowadza dodatkowe życie (nie tylko te szkodliwe) – małe rurówki, koralowce, które po jakimś czasie urosną – również zazwyczaj jest bardziej porowata, przez co jest dobrym filtratorem, bardzo ważna rzecz. No i jest ładniejsza, naturalny kształt i fioletowy kolor, który zawdzięcza algom wapiennym. Muszą one zostać przyniesione do akwarium na żywej skale, inaczej nie zaczną rosnąć i pokrywać reszty skały martwej bądź żywej.
Wady, to głównie tak jak wspomniałeś, ci niechciani pasażerowie na gapę. W przypadku, który opisałeś, pewnie chodzi o dużego wieloszczeta. Z reguły są to pożyteczne stworzenia, jedzą padlinę, resztki z niedostępnych miejsc, i taka jest większość z nich. Mają długość kilku – kilkunastu cm. Jednak są też te złe, które rosną nawet do 3 metrów długości przy grubości palca, i są już zdecydowanie niemile widziane w akwarium. Z tych małych są również takie, których lepiej w akwarium nie mieć, fireworm’y, ponieważ dotknięcie nieosłoniętą częścią ciała takiego osobnika będzie po prostu bolało i piekło przez kilka tygodni. Dlatego zaleca się używanie gumowych rękawiczek, planuje ich zakup już ponad pół roku
Prawda jest taka, że prawie wszystko w akwarium może Cię ugryźć, otruć itp. Na forum nano-reef.pl było kilka przypadków, jak osoby zostały potraktowane przez swoich podopiecznych i lądowały w szpitalu. Głównie przez otrucie przez koralowiec protopalythoa.
Oprócz wieloszczetów do akwarium na skale można przytargać plagi najróżniejszych glonów, niektóre niemożliwe do pokonania i jedyną opcją jest wyrzucenie skały, nawet gotowanie czasem nie pomaga. Dlatego ważne jest źródło. Kolejna problematyczna plaga – aiptasja, która przy próbie niszczenia wypuszcza zarodniki, i po zniszczeniu jednej zaraz mamy kilkanaście nowych, ale na nią można kupić krewetki.
Z kolejnych wad to oczywiście cena – bardzo droga skałka, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że to skała z prawdziwych raf koralowych, więc po prostu musi kosztować.
Jeśli chodzi o porowatość – fakt, dobra żywa skała jest bardzo porowata, jednak jak się znajdzie dobrą martwą skałę to może być ona nie mniej porowata niż żywa.
Tak czy inaczej, prowadząc akwarium rafowe i tak wprowadzimy do niego żywą skałę, razem z zakupionymi koralowcami, które są przytwierdzone do skałki, mniejszej lub większej.
Trochę chyba się rozpisałem, w każdym razie, według mnie dobrą metodą jest użycie żywej i martwej skały, zmniejszy to koszta, zmniejszy prawdopodobieństwo przywiezienia plag a przy odpowiedniej porowatości martwej skały nie obniży zdolności filtracyjnych. A potencjalne plagi? Ominąć i zlikwidować przed kupieniem życia. Wybrać własnoręcznie dobrą skałę, wpuścić krewetki które zjedzą aiptasję, w razie dostrzeżenia innych zagrożeń - odpowiednio zareagować jak jeszcze nie ma koralowców i ryb w akwarium.
Jednak do przyszłego akwarium rozważam zakup tylko żywej skały, ostatecznie i tak pewnie zadecydują pieniądze a nie ja