Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Nazwa użytkownika: Hasło:
Strony: 1   Do dołu

Autor Wątek: [96l] Początek przygody... historia mego pierwszego szkiełka  (Przeczytany 4880 razy)

urquel

  • Rozgadany
  • ***
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 40
[96l] Początek przygody... historia mego pierwszego szkiełka
« dnia: Kwiecień 11, 2011, 23:00:06 23:00 »

Aby ośmielić ukrytych "posolonych" przedstawię wam moje pierwsze morskie akwarium.
* Akwarium :  96 litrów (60x40x40)
* Filtracja :żywa skała
* Oświetlenie :belka hagena 2x 24 wat (aktynika i power glo 18000k)
* Ogrzewanie :100 watt
* Podłoże :żywy piach około 7 kg
* Cyrkulacja : koralia nano 600l/h, koralia nano 900l/h, pompa obiegowa z zestawu tunze reefpack 200
* Inny sprzęt :odpieniacz z zestawu tunze reefpack 200
* Parametry wody : rzadko mierzone, zazwyczaj w dopuszczalnych normach
* Suplementacja: Magnez raz w tygodniu 25ml, wapń raz na tydzień 7ml, obecnie bufor na podniesienia kh 25 ml na dobę
* Fauna :w trakcie opowieści dojdziemy i do tego :D
* Opis zbiornika : historia jego życia do samego końca...


Cała moja przygoda z słoną wodą zaczęła się standardowo, podpatrzyłem u kolegi to i owo, poszperałem po necie i w ciągu miesiąca postanowiłem, że zaczynam zbierać sprzęt do przyszłej solniczki.
Na samym początku trzeba było oddać w dobre ręce mieszkańców zbiornika, z tym akurat nie miałem problemu. No to miałem pusty zbiornik i mogłem na poważnie zabrać się za kupowanie sprzętu. Jako takie rozeznanie już miałem więc została tylko kwestia zamówienia pomp cyrkulacyjnych i odpieniacza oraz pompy obiegowej. I tak trafiłem na ciekawy zestaw a mianowicie Tunze reefpack 200 składający się z dwóch modułów tj. odpieniacza oraz skimera z pompą obiegową. Kolejnym zakupem musiały byś cyrkulacje do mojego zbiornika akurat pasowały Koralie Nano. Oczywiście żeby nie było tak kolorowo i łatwo to reefpack utknął w Niemczech i czekałem na niego jakieś półtorej miesiąca. w między czasie nabyłem filtr RO. I tak pod koniec września tamtego roku sprzęt dotarł do mnie. Nie tracąc czasu zamówiłem żywą skałę, która dotarła do mnie na drugi dzień po zamówieniu, co ciekawe nie przez kuriera czy pocztę a poczciwego klienta sklepu który z grzeczności wziął przy okazji moją paczkę jadać do domu do Rzeszowa. Nie spodziewałem się tak ekspresowej przesyłki więc zrodził się problem w czym tą skałę trzymać. Na szczęście osoba, która przywiozła mi skałe, dała mi także 30 litrów słonej wody, kolejne 20 litrów zdobyłem w sklepie zoologicznym i już troszkę spokojniejszy mogłęm rozpakować tak długo czekany zestaw skałki i tak po otwarciu cargoboxa pojawił się ten widok:

Z racji tego, że wody było tylko na połowę zbiornika to skałka została wsadzona tak aby cała się zanurzyła bez martwienia się jak wygląda takie ułożenie:

Przez jakiś tydzień tak to sobie leżało wszystko. W między czasie wymieniłem świetlówki z roślinnych na typowo morskie i zamówiłem żywy piasek aby dno nie raziło pustką. Jak już dostałem piach, to poukładałem skałkę i zasypałem dno piaskiem. Jak na tydzień przygody byłem z siebie dumny. Już jest mniej pusto i zaczyna to przypominać wycinek morza:

Nawet sobie nie wyobrażałem ile radości może dać wypatrywanie oznak życia pojawiającego się na skale i tak przez ponad tydzień jak ten głupek gapiłem się na "kamienie". Mama chyba nie wytrzymała pod koniec kolejnego tygodnia pojawił się u mnie kurier z paczką ze sklepu a sam nic nie zamawiałem ( do dziś nikt się w domu nie przyznał do tych zakupów) i tak zagościli u mnie pierwsi mieszkańcy:
Nassarius sp.

oraz krabik Cubanarius Diurati:

Przez jakiś czas oprócz codziennych dolewek odparowanej wody zbytnio nie miałem czasu na zajmowanie się zbiornikiem więc żył sobie swoim życiem. Wybierając się do mnie w odwiedziny znajomy zabrał dla mnie na dobry start szczepkę korala. Bardzo się człowiek ucieszył z takiego prezentu więc koral szybciutko wylądował w moim zbiorniczku.
A oto on Capnella:

Teraz już nie marnowałem czasu i zamówiłem kilka stworzonek.
Tak na szybko do zbiornika trafiły korale Zoantusy:

oraz ślimaki Tectusy, które miały walczyć z glonem zielonym:


I to był pierwszy błąd. Krab pustelnik w ciągu trzech dni oba ślimaczki wydarł ze skrupki, a że była na niego za duża więc je porzucił. Barbarzyńca i leniuch. Glony rosły sobie coraz bardziej, doszła do tego plaga Dinoflaglantes (coś ale okrzemki) z którymi walczyłem dobr 4 miesiące.
No ale lecimy po kolei. Nie zrażony klęską ze ślimakami zamówiłem kolejne stworzonka tym razem padło na ryby i krewetkę.
Jak tylko paczka dotarła do mnie zacząłem aklimatyzować nowych mieszkańców:

ten na pierwszym planie nie potrzebował zaproszenia...
dostosowywanie zwierzaków  trwało jakieś 3 godzinki i tak nastała późna noc. Następnego dnia nowi mieszkańcy zaczynali nieśmiało pokazywać się na widoku:
Salarias fasciatus, niestety coś mu się nie spodobało i po trzech dniach padł:

Decora:

Krewetka zakupiona została do walki z niepożądanymi ukwiałami tj. Aptasią. Spisała się wyśmienicie, do dziś dnia nie ma ani jednego chwasta, a że nie chciała się pokazywać publicznie więc na okazję do zrobienia jej fotki musiałem poczekać kilka tygodni ale w końcu dała się pstryknąć:

Wszelkie plagi glonów i Dino rozprzestrzeniały się stopniowo ale nieubłaganie po całym akwarium. Zwierzaki na szczęście trzymały się dobrze i były już przyzwyczajone do mnie i psa. Także byłem troszkę spokojniejszy. A, że zbliżał się mikołaj i trafiła się premia w pracy więc postanowiłem osobiście wybrać się do Zabrza na większe zakupy. Wypad okazał się bardzo owocny ze sklepu nie moglem wyjść przez dobre 3 godziny. Po powrocie do domu aklimatyzacja stworzonek i nyny. Na drugi dzień wyglądało to tak:

Jak widzicie piasek jest cały pokryty brązowym kożuchem a skały glonami, ale i tak byłem pod wrażeniem zmian w zbiorniku.
A teraz kilku z nowych mieszkańców:
Euphylia:

Grzybki:


Sarco + Sexy:

Około połowy grudnia trafiła się okazja i za małe pieniądze zakupiłem sobie znanego wszystkim Błazenka vel Nemo. I tak do końca roku akwarium stało sobie i żyło. Raz plagi ustępowały a raz mocniej się pokazywały.  Początkiem stycznia Euphylia "powiedziała dość" i musiałem ją spisać na straty. Krewetki Sexy shrimp też zniknęły z akwarium, jedna na moich oczach weszła do pompy cyrkulacyjnej i stoczyła nierówną walkę z wirnikiem a druga gdzieś przepadła. Mijał styczeń a w głowie zaczynał się klarować pomysł na większy zbiornik.

Już byłem pewny, że za jakiś czas odpalę nowy zbiornik więc w obecnym akwarium w zasadzie poza karmieniem oraz podmianami nie robiłem nic. Doszło kilka żyjątek:
Apogon piżamka + decora:

Rozgwiazda piaskowa i pustelnik "leniwiec":

Oczywiście natura rzeczy martwych bywa złośliwa i zdechł mi filtr RO. Więc troszkę pieniążków przeznaczonych na nowy zbiornik wydałem na membranę do RO oraz wkłady do niego. Ale co najlepsze awaria ta pośrednio a może bezpośrednio przyczyniła się do ustąpienia brązowej plagi.
I tak powoli zbliżamy się do dnia dzisiejszego. Do akwarium z myślą o przyszłości trafiły jeszcze 3 błazenki i Sarcopython.

Sarco:


Jak już zapewne zauważyliście sporo zwierzaczków przez moją niewiedzę odeszło na zawsze, część zakupów była niepotrzebna. Ale i tak uważam, że sporo się już nauczyłem i liczę że podobnych błędów nie popełnię przy 300 litrach. Jak ktoś ma jakieś pytania odnośnie tego zbiornika to chętnie odpowiem. Pozdrawiam.











Zapisane

arturix

  • Bardzo wygadany
  • ******
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 422
Odp: [96l] Początek przygody... historia mego pierwszego szkiełka
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 12, 2011, 05:58:02 05:58 »

ładnie wygląda aqa i ma ciekawych mieszkańców :D  gratulacje
Zapisane
:Dakwarystycznym faszystom mówię  - nie
Strony: 1   Do góry