co obala mit "że się nie da"
Nie o mit chodzi, ale o zdroworozsądkową zasadę, a ponieważ zdecydowana większość bojowników w naszych domach mieszka w małych litrażach, zasada jest łatwa do ogarnięcia nawet dla laika i brzmi: "Po co ryzykować?".
Do chwili obecnej, nie było (...) obstrzępionego samca.
Z całym szacunkiem, ale albo wkleiłeś nie te foty co trzeba, albo jakimś cudem nie dostrzegasz tych licznych urazów doskonale widocznych na zdjęciach...? Denata nie życzę, zresztą walki bojowników nie polegają na tym, że jeden drugiego ukatrupia na miejscu; przeciwnik po prostu bardzo długo wraca do siebie, nie dochodzi do pełni urody sprzed walki albo umiera na skutek infekcji w odniesionych ranach.
Widziałam kilka zbiorników z więcej niż jednym samcem i wiem, że pod pewnymi warunkami to się może udać, ale właściciel nie powinien raczej dopuszczać do tak mocno podartych płetw. Szkoda ryb po prostu
Nie jest rozsądne umieszczanie razem aż 6 samców, nawet w tak dużym zbiorniku, szczególnie, że są sobie (najprawdopodobniej?) obcy.
Wg. mnie niesamowity widok - 3 samce "paradujące" przed sobą
Ja tam nie widzę nic niesamowitego, wręcz przeciwnie, aż żal patrzeć
Co najmniej dwa bojowniki z tej trójki powinny przejść leczenie płetw...
W szoku jestem tymi strzępkami...