Witam. Wczoraj wybrałem się do zoologa w auchanie i doznałem szoku. Sprzedawca - ten od rybek był w miarę kumaty, co prawda nie bardzo dawał się przekonać do odmiennego zdania niż jego, ale bynajmniej wiedział co jest 8, ale nie to mnie zszokowało.
Chciałem kupić otoski to wypytał mnie o obsadę i o rodzaj podłożą :shock: Akurat z podłożem to przesadził, bo otosek jest na tyle małą rybą, że nawet o ostre podłoże się nie podrapie.
Później przyszedł facet z rodzinką, przelecieli po akwariach stanęli przy pyszczakach z malawii i paluchem na najbardziej ciapatą rybcię "tą chcemy" pierwsze co pomyślałem "no i po rybci przepłynęła jakieś 14tys km, żeby zginąć w kuli". Na co łepek
-a jakie duże macie akwarium?
-50L
-no to przykro mi ale nie sprzedam państwu tej ryby :shock:
co było dalej nie wiem bo już wyszedłem, ale pozytywnie mnie zaskoczył i oby więcej takich ludzi.
Mieliście kiedyś do czynienia z takim sprzedawcom w sklepie akwa??