Serdecznie prosimy o pomoc o odnalezieniu naszej kotki, wabi się Puma, jest cała umaszczona na czarno, oczka zielone, ma jedynie charakterystyczny mikro krawacik na szyi, dosłownie kilka białych włosków, 26 VIII miałaby pierwsze urodziny … Puma pomimo młodego wieku jest dużym kociakiem, sierść ma lśniącą i dość puszystą. Jest bardzo szybka, dynamiczna, zadziorna, bardzo chętnie się bawi ale gdy coś się jej nie spodoba potrafi zaatakować w obronie własnej.
Puma wraz z siostrą Frotką żyją swobodnie, mają zawsze uchylone drzwi do ogródka, tam fikają koziołki, bawią się i wracają do domu. W zeszłą Niedzielę Puma nie wróciła do domu, było to dziwne gdyż wraz z siostrą nigdy nie odchodziły dalej jak poza ogród nasz i ewentualnie sąsiadów. Mieszkamy na Gumieńcach, przedłużenie Okulickiego – tzw. Nowa Ostoja, osiedle szeregowców. Martwiliśmy się ale nie rozpaczaliśmy gdyż miała na szyi obróżkę z założoną adresówką więc sądziliśmy, iż jeśli się zgubiła to sama wróci lub ktoś do nas zadzwoni. Dwa dni, dniem, nocą szukałem jej po całej okolicy niestety bezskutecznie. Odwiedziłem schronisko dla zwierząt, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, Inspektorat weterynarii w którym pobrałem listę wszystkich gabinetów weterynaryjnych w Szczecinie i okolicach, obdzwoniłem większość gabinetów, w niektórych byłem osobiście. Biorąc pod uwagę najgorsze rozwiązanie rozmawiałem również z łowczym miejskim i firmą Remondis odpowiedzialnymi w mieście za usuwanie martwych zwierząt. Wszystko na marne, poszukiwania bezskuteczne, zapadła się pod ziemię. Trzeciego dnia dotarła do nas tragiczna wiadomość. Otrzymałem telefon od kobiety iż znalazła ją zagryzioną przy drodze pod halą na Stobnie (3,5 km od nas). Zdruzgotani przyjęliśmy tą smutną wiadomość i pojechałem po ciało aby ją godnie pochować. Nie znalazłem jej pomimo długich poszukiwań. Postanowiłem zapytać kobiety która ją znalazła o dokładne miejsce. Niestety kobieta nie odbierała ode mnie telefonów, napisałem smsa z prośbą o wskazanie dokładnego miejsca. Po długim czasie dostałem zwrotnego smsa iż było to pod halą w Stobnie ale było to dawno temu oraz że kobieta rozumie ból bo sama ma kota. Ponownie dokładnie przeszukałem całe okolice i nic nie znalazłem. Rozmawiałem z ochroną hali, stwierdzili że nie ma opcji żeby leżał gdzieś zwierzak bo psy stróżujące natychmiast znalazłyby martwe zwierzę. Ponownie napisałem smsa z prośbą o podanie daty kiedy została znaleziona. Nie miałem odpowiedzi więc próbowałem się ponownie połączyć, bezskutecznie, kobieta nie odbierała telefonu. Dziwiłem się gdyż i w nocy i rano jeździłem koło hali i nigdzie nie było Pumy. Po kolejnych paru godzinach dostałem smsa iż to było dziś rano (!?), nic więcej nie wie, poza tym ma koty (!?) więc wie że jest nam przykro. Od tej pory kontakt się urwał, nie można się połączyć itd. Całość wyglądała dość dziwnie więc na chłodno zacząłem analizować całą sprawę… Najpierw kobieta twierdzi iż było to dawno, potem że jednak dziś rano, pisze że ma kota, później że koty. Nie potrafi wytłumaczyć gdzie dokładnie znalazła Pumę, skąd ma smyczkę i adresówkę. Znalazłą ją rzekomo w miejscu gdzie Puma nigdy nie chodziła, nie wybierała się tak daleko. Dziwne to wszystko … Widzieliście kiedyś kobietę która jedzie samochodem i zatrzymuje się przy martwym zwierzaku, majstruje coś przy nim ściągając obróżkę, odkręcając adresówkę ? Teoria o zagryzieniu nie trzyma się kupy, zwierzęta gdy polują zaciągają ofiarę w krzaki a nie zostawiają przy drodze, Puma w życiu nie dała się dogonić żadnemu psu. W naszej okolicy nie ma bezdomnych psów, nie mówiąc już o większych drapieżnikach. Jeżdżąc nocą widziałem kilka bezdomnych kotów (znane mi z widzenia z okolicy) które spokojnie sobie żyją nie niepokojone przez jakieś dzikie zwierzęta. Ochrona twierdzi że nie było żadnego zwierzęcia martwego przy hali. Wszystko bardzo dziwne…
Myślałem o tym kilka dni aż dostałem informację od jednego z sąsiadów iż nie jest pewien ale widział jak mu się wydawało naszą Pumę (lub bardzo podobnego kociaka) kilka dni temu niedaleko nas, jakaś kobieta zabierała ją do samochodu. Żyła, być może była ranna ale na bank żyła. Być może jest to nieprawdopodobne zrządzenie losu, być może chwytamy się brzytwy ale jakoś dziwnie wszystkie wątki składają się w jedną całość i wygląda na to że Puma została przez kogoś zabrana.
Dla osoby która przyczyni się do odnalezienia Pumy przygotowaliśmy w podziękowaniu nagrodę pieniężną – 500 zł.
Jeszcze jedna sprawa, uprzedzając pytania… Wygooglowałem na internecie po numerze telefonu dokładny adres kobiety która poinformowała mnie o rzekomej śmierci Pumci a później nie chciała już rozmawiać i podać dokładnego miejsca gdzie mogę ją znaleźć. Coż z tego, kobieta chciała ewidentnie urwać kontakt, nie pójdę przecież pod jej mieszkanie i nie wejdę na siłę sprawdzić czy nasz Pumcia tam jest. Pewnie skończyłoby się to interwencją policji… Powiem tylko tyle że nie ma szans raczej aby Puma sama wróciła, jeśli jest w tym mieszkaniu to jest to któreś piętro w bloku na Kaliny …
Bardzo prosimy o pomoc, popytajcie znajomych, załóżcie wątki na innych forach, może Twój weterynarz coś wie, im bardziej rozdmuchamy temat tym większa szansa na odnalezienie naszej Pumci… My jak my, smutno nam ale makabrycznie żal nam jest jej siostry która całymi dniami stoi przy oknie lub w ogrodzie nic nie jedząc tylko wypatruje kiedy Pumcia wróci …