(Nie jestem dokładnie pewna w jakim dziale powinnam to umieścić, w razie czego proszę o przeniesienie).
Niewielka część osób zapewne kojarzy, że od początku miałam problemy z młodym Paskudem (ok. 3 miesięczny bojownik) na tle żywienia, a właściwie objadania się. Obecnie jest na głodówce już jakieś półtora tygdonia, ale co brzuch trochę zmaleje po kilku godzinach znów pełny. Podejrzewałam polowanie na krewety, wszystkie zostały usunięte jakieś dwa dni temu, od tamtej pory nawet nocą żadna się nie pokazała.
Dziś zaobserwowałam, że Paskud wpadł na świetny pomysł jedzenia ślimaków. Niby nic dziwnego, tyle, że nie bawi się w "wyciąganie" ciałek ze skorupki, a po prostu połyka te najmniejsze świeżo wyklute (lub kilkudniowe) zatoczki w całości. W gruncie rzeczy pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem, stąd moje pytanie - co robić? Ryb powoli wychodzi z okresu "ochronnego" kiedy to przejedzenie maluchom nie może poważnie zaszkodzić, a i połykanie skorup wydaje mi się średnio zdrowym pomysłem. Wiadomo, że wszystkich ślimaków nie wytępię, bo i nie sposób bez chemii (a druga sprawa to fakt, że po prostu nie chcę ich wszystkich eksterminować). Izolatka? Osobny zbiornik z helenami w roli ochrony przed ślimakami(tyle, że po jakimś czasie małe helenki też się pokażą...)? W gruncie rzeczy nie mam pomysłu.
Ot problemy z upartym samowystarczalnym młodziakiem.