W nowym baniaku chciałam posadzić anubiasy i inne trwardolistne in vitro. Poza tym dorzucam kilka własnych wątrobowców i henia od Fisha, który jakiś rozwiązły jest, bo potroił swoją objętość od czasu wsadzenia. (Henio, nie Fish
Jestem ciekawa, jakie macie doświadczenia. Zakładam nowy temat, bo ten z działu giełdowego został zamknięty. Chętnie poczytam o technice sadzenia, ew. gniciu lub niszczeniu, nawożeniu w początkowym stadium itd. W nowym baniaku stawiam na ciemne podłoże, obniżające pH, z zawartością odżywek. Ponieważ na podstawie obserwacji pozostałych baniaków (świetlówki, energooszczędne i LED) wywnioskowałam, że akurat u mnie najlepiej rośnie na ledzie, do 240 dorobię szybkę zamiast pokrywy i założę łuk z ledów na próbę.
Mam dobrą pęsetę, trenuję na ślimorach i gnijących listkach. Niestety sadzenie idzie mi tak zgrabnie, jak słoniom wizyta w składzie porcelany. Wkładam roślinę w podłoże i po zluzowaniu pęsety zazwyczaj mi wszystko wypływa. Czym to się kończy na pylącym podłożu, chyba nie muszę pisać. Jeśli ktoś zdradzi mi tajemnicę skutecznego sadzenia pęsetą, będę niezmiernie wdzięczna. Do tej pory sadziłam wszystko ręcznie i tylko tak udawało mi się doprowadzić do ukorzenienia.