Zachodniopomorskie Forum Akwarystyczne
Zachodniopomorskie Forum Akwarystyczne => Funkcjonowanie akwarium => Dekoracje => Wątek zaczęty przez: Pavulon w Październik 30, 2011, 19:19:56 19:19
-
Witam, chciałbym dowiedzieć się jak przygotować w/w "ozdoby"(liście dębu, szyszki olchy) - tzn. kiedy najlepiej je zebrać, czy zrywać z drzewa a może zbierać spadnięte? Jak długo takie sprawy można trzymać w akwa? Może zna ktoś jeszcze inne "dary natury", które są ogólnodostępne? pzdr
-
Ja zbieram opadłe liści. Jeśli zerwiesz z drzewa wysuszą się ale będą zielone. Szyszki olchy też raczej s tych co opadną wtedy mam pewność że są suche i nie będą gnić w akwarium. Pamiętać tylko trzeba że w liściach gromadzą się szkodliwe związki takie jak ołów więc lepiej pojechać po nie z dala od miasta. Choć inni piszą że nie trzeba, ja swoje zawsze wyparzam. Zalewam wrzątkiem i czekam aż się dobrze namoczą (ok 2/3h). Tak spreparowane szyszki i liście toną od razu i nie pływają dwóch dni po powierzchni. Otrzymany napar też możesz wlać do akwarium, zabarwi trochę wodę na kolor herbaciany/bursztynowy.
-
Ja bym jeszcze radził zbierać liście po przymrozkach gdzieś w lesie, z dwóch powodów:
1. Tak jak Erni mówił , ołów
2. Po przymrozkach większość bakterii i wirusów zginie i nie dostanie się do akwarium.
-
Takie środki bezpieczeństwa powinny wystarczyć, ja jakiś czas temu wrzuciłem tylko mocno przepłukane liście dębu i jest ok. Jeśli nie chcesz zabarwienia wody to trzeba namaczać i wymieniać wodę w innym zbiorniku, misce, aż przestaną barwić (jak z korzeniami). Polecam poczekać pod drzewem i złapać liścia w locie ;)
Mam także pytanie: wiem, że liście dębu i migdałecznika morskiego są ok do akwarium, a co z liśćmi innych drzew?
-
Buk śmiało.
Gdzieś widziałem akwarium z klonem.
-
Tak z czystej ciekawości. Skąd ołów w miejskich liściach?
-
Tak z czystej ciekawości. Skąd ołów w miejskich liściach?
Tez mnie to zaciekawiło przecież nie ze spalin nie ?
-
No to gitara. Mam takie miejsce z pięknymi dębami z dala od cywilizacji. czas troszkę zapasów zrobić bo być może pójdę w amazonię.
Benzyna - fakt- bezołowiowa, ale może dodają ołów do liści :P. pzdr
-
Spalanie paliw, to nie tylko ołów. Z resztą czy benzyna bezołowiowa oznacza absolutny brak ołowiu w benzynie czy może ograniczenie jego ilości?
Druga sprawa: Oleje i smary które rozpuszczają się w brudnych zaspach usypanych zimą.
Trzecia: Spalanie węgla, gdzie w sumie to nikt nie wie jakie pierwiastki śladowe w tym występują.
-
Na pewno lepiej z łona natury niż zanieczyszczonego miasta
-
Jeśli chodzi o łono, to naturalne jest zdecydowanie najlepsze. :D
Swoją drogą, ciekawe jest to, że co wrzucamy w siebie, musi nam smakować (pomimo, że zawierają różnego typu E-...), a co wrzucane jest do akwarium, musi być naturalne. A najlepiej, gdyby było sterylne. ::)
-
Spalanie paliw, to nie tylko ołów. Z resztą czy benzyna bezołowiowa oznacza absolutny brak ołowiu w benzynie czy może ograniczenie jego ilości?
Strzał w dziesiątkę. Normy paliw dla "bezołowiowych" zakładają duże zmniejszenie ilości ołowiu, ale nie całkowitą rezygnację z niego (taki marketing). Czy firmy paliwowe (i które) korzystają jeszcze ze związków ołowiu (tanich) aby zwiększyć liczbę oktanów to prawdę mówiąc nie wiem.
Ziemia, która została zanieczyszczona ołowiem przez 50 lat stosowania benzyny z ołowiem nie oczyszcza się wciągu 1 roku. Stąd jeszcze do tej pory zielsko wyciąga ołów z gleby :) Mój znajomy prowadzi badania naukowe na temat ołowiu w zależności od odległości od drogi i w ostatnich latach wiele się nie zmieniło w zanieczyszczeniu miejskiej gleby.
--------------
Kiedyś w czasopiśmie akwarystycznym jako przykład produktów naturalnych zawierających garbniki podawano też liście i zielone łupinki orzecha włoskiego.
-
Swoją drogą, ciekawe jest to, że co wrzucamy w siebie, musi nam smakować (pomimo, że zawierają różnego typu E-...), a co wrzucane jest do akwarium, musi być naturalne. A najlepiej, gdyby było sterylne. ::)
Akwarium to środowisko zamkniętę i ograniczone. Środowisko naturalne radzi sobie świetnie z pewnymi uchybiebiami, jednak my wyciągamy z biotopu tylko ryby i staramy się zrobić z tego nasz kawałek tego biotopu. Z założenia jest to skazane na porażkę.
Co do wszelkich "E-", apeluję o rozwagę. Wbrew mrzonkom, nie wszystko co nosi ten symbol jest "chemią". Uważam, że należy świadomie podchodzić do czytania składów.
http://linemed.pl/nhealth_guide/details/cId,10,id,175
Uwaga na E-100, czy E-153 :)
-
Jeśli chodzi o łono, to naturalne jest zdecydowanie najlepsze. :D
Swoją drogą, ciekawe jest to, że co wrzucamy w siebie, musi nam smakować (pomimo, że zawierają różnego typu E-...),
Dziewczynka lat 5, wychowuje się w małym mieście, w wolnym czasie jeździ na wieś do dziadków, kilka tygodni temu zabrałem ją na spacer po Szczecinie, trafiliśmy także do McDonalda - ugryzła kęs każdej sztuki i podziękowała. Człowiek to organizm dobrze się adaptujący, to tylko wrażenie, że nam smakuje (potwierdzone naukowo;) ).
-
To co pisze Radek to znam podobną historię z dziewczynką mieszkającą w małej miejscowości i też stwierdziła, że McDonald jej nie smakuje, to potwierdza to o czym piszesz.
A swoją drogą chciałbym odgrzebać temat i ponowić pytanie Pavulona: jak długo można trzymać liście dębu i szyszki w akwa ? Czy jest to czas nieograniczony?
-
Dopóki się nie rozlozą. Dla liści jest to ok 3miesięcy. Szyszki leżą u mnie ponad rok i zostały ogryzki. A ile można trzymać korzenie w akwarium? Pytanie retoryczne ;)
-
Ja korzenie w akwarium trzymam do czasu az zostana w pelni zjedzone :)
-
Liście dębowe mam w wodzie ok miesiąca- z części juz został tylko szkielet, reszta się rozsypuje a część wygląda jakby wczoraj włożone- ale to może ze 3 szt. Szyszki na razie się ładnie trzymają. Obsada to ok 15 RC, z 30 świderków i 2 ampułki :D. W innym akwa po jakimś czasie (2-3miechy) z szyszek zostaje ogonek. pzdr