Uwielbiam ślimaki. Mam świdry, heleny, ampularie, zatoczki. Nawet zatoczki nie stanowią plagi, bo odławiam systematycznie pęsetą do roślin. Utrzymuję ich populację na rozsądnym poziomie. Helenki wyjadają nadmiar świdra, ja usuwam nadmiar zatoczków. W akwariach na piętrze nie ma złamanego glona. Jak się przyjrzeć zatoczkom na szybie, to widać wyraźnie, jak "polerują" powierzchnię japką, wyżerając gloniska. Podglądam je, gdzie składają jajka i wyławiam kokony. W 80 l mam dwie heleny, około 20 świdrów i tyleż zatoczków. Heleny są stale nażarte, bo świdra jest dość. Podłoże mam elegancko przekopane, więc nie tworzy mi się bagienko i "zbuk". Szybki mam czyściutkie. Same korzyści. Ślimory są dla mnie naturalnymi mieszkańcami. Są też bardzo ładne.
A tak mnie w ogóle natchnęło, bo kolega w wątku "Kupię" pisze, że rośliny bez ślimaków koniecznie chce. A jak u Was? Macie ślimora? Unikacie? Zwalczacie? Kontrolujecie?