Hmmm, dość - powiedziałem wczoraj, i dzisiaj zabrałem się za restart mojej 140 ze skalarami. Miałem dość ataku krasnorostów po nieudanej próbie nawożenia (zresztą i tak 30% tego co producent PG zaleca). Wcześniej był czarny bazalt, teraz jest 10l ziemi, firanka, 16l kociego żwirku z tesco :-) oczywiuście zainspirował mnie pewien wątek z forum roślinnego, sam na to nie wpadłem rzecz jasna. Koci ów żwir jak tam piszą - nie dość że nie szkodliwy, to wygląda jak markowe drogie jak cholera podłoża, jest megalekki, ma ogromną porowatość i właściwości zmiękczające wodę.
Wcześniej pod bazaltem też miałem ziemię, ludzie - nie życzę Wam restartu przy ziemi na dnie...
Dane akwarium:
- 80x35x50h - 140l
- pokrywa standard@4x18W - wychodzi 0,51W/L
- fltracja kubeł JBL e900
- CO2 było 24/24 i pewnie będzie
- temp. ~23''
- obsada: 4 skalary + "porządkowi"
- rośliny: krypotokoryny różne, rogatek, tojeść, rotala indica, microsorium, żabienica amaz.
- woda kranówa, zła, twarda i wszeteczna
Tak wygląda bez wody, z kompletnym podłożem (ziemia, firanka, koci żwir):
No trochę mi nie wyszło maskowanie "środkowej warstwy":
Widok z góry, widać dokładnie kolor już po zmoczeniu żwirku:
Tymczasem młode skalary pomieszkują w 20l wiadrze, ale mają wygody typu grzałka i napowietrzacz
:
Następnie wlewanie wody z pomysłowym wykorzystaniem kubełka:
I tak wygląda po zalaniu - jest puste bo rośliny będę sadził jutro, a przez noc niech chodzi już kubełek.
Dałem węgiel na kilka dni na wszelki wypadek, w końcu to dla kota a nie dla ryb przeznaczony żwirek, ale nikomu nic nie zdechło na nim jeszcze z tego co czytałem.
To tyle na razie, następne zdjęcia po zasadzeniu roślin, wpakowaniu korzeni itd.
edit:
Dzień po zalaniu - posadzone rośliny: